jest powierzchownością, każdy dał się oszukać, nawet ci którzy mieli interes sięgać w najgłębsze tajniki serc innych.
Roger nawet widząc, że w którąkolwiek stronę sięgnął wzrokiem lub wyciągnął rękę, napotykał wszędzie tak czułą przyjaźń, znajdował się niekiedy w powątpiewaniu.
Na nieszczęście Cretté’go nie było jeszcze w Paryżu i dopiero za tydzień miał wrócić: Roger potajemnie poszedł do jego mieszkania i umówił się z Basque’m, że skoro tylko jego pan powróci, zostanie uwiadomiony.
Przez ten czas Sylwandira okazywała największą tkliwość dla męża, wypytywała go jak przepędzał czas w więzieniu i czy myślał niekiedy o niéj.
Roger odpowiadał, że więzienie było miejscem bardzo przyjemném, dozorcy służącemi pełnemi grzeczności, że codziennie jadał u stołu gubernatora, po południu
Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/599
Ta strona została przepisana.