wyjeżdżał z nim powozem, a co wieczór grywał w lombra lub szachy, poczém udawał się na noc do ładnego pokoiku, nie mającego innéj niedogodności, jak drzwi z dworna ryglami i okno z cztérema kratami. Roger obawiał się, aby Sylwandira dowiedziawszy się jak było w istocie, nie pojęła, że człowiek który tyle wycierpiał, potrzebował się koniecznie zemścić.
Na zapytanie zaś czy myślał o niéj, Roger przysięgał czule Sylwandirze, że nie przestawał tego czynić od rana do wieczora, i od wieczora do rana. Co do tego, wiadomo, że Roger mówił szczerą prawdę.
Następnie Sylwandira znowu przysięgała Rogerowi, że wyładniał w jéj oczach i że więzienie bardzo korzystnie go zmieniło.
Jednego rana Basque dał znać Rogerowi, że margrabia de Cretté powrócił przed pół godziną.
Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/600
Ta strona została przepisana.