Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/607

Ta strona została przepisana.

aby korzystał z téj chwili nieukontentowania.
Kawaler usłuchał rady Bretona: posłał sto luidorów stangretowi, i tegoż samego dnia następujących szczegółów dowiedział się z własnych jego ust:
— Co noc począwszy od dnia, który odpowiadał zniknięciu Sylwandiry, pan de Royancourt udawał się po kolacyi, do małéj wioski Luzarches, niekiedy konno, czasem karetą; przepędzał tam cztery lub pięć godzin; i regularnie co noc, o drugiéj godzinie nadedniem, powracał do Paryża, gdzie stawał o czwartéj. Kładł się wówczas do łóżka, i udawał że wcale nie wychodził. Dla większéj ostrożności, powóz jego wracał o północy do domu, i wszyscy ludzie, z wyjątkiem stangreta, który wiedział że powóz był próżny, i kamerdynera, który oczekiwał na powrót pana de Royancourt aż do czwartéj rano, sądzili, że pan już powrócił.