Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/659

Ta strona została przepisana.

dopiéro zaczął od dnia, w którym ujrzał Konstancyją.
Baronowa, jak mówiliśmy, kazała przygotować najpiękniejszy w zamku apartament; lecz Roger życzył sobie sypiać w swoim dawnym małym pokoiku. Tam to, jak sobie przypominamy, ukazała mu się i rozkazała żyć, młoda dziewczyna, którą miał za umarłą. Poszedł przed obraz wyobrażający Chrystusa, ukląkł tak samo jak w owéj epoce i probował się modlić tak, jak kiedy był dzieckiem; lecz w epoce kiedy się modlił, Roger był młody, czysty, pełen illuzyi i wiary; a nadewszystko nie dokonał czynu, który jakkolwiek bądź, zakrawał mocno na zbrodnię.
Roger położył się w łóżku, lecz długo nie mógł zasnąć. Jednakże po trochu przyszedł sen a ze snem marzenia; zdawało mu się jakoby obraz usuwał się znowu, jak w czasie widziadeł jego młodości; lecz tą razą nie Konstancyja mu się uka-