Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/662

Ta strona została przepisana.

zerie poszła za mąż, za pana de Croisey, lub kogo bądź innego.
Lecz z wielkiém podziwieniem Rogera, baronostwo zdawali się dać sobie słowo, i żadno z nich nie wspomniało o Konstancyi.
Przy obiedzie, toż samo milczenie. Roger nie odzywał się i był zamyślony; łamał sobie głowę, w jaki sposób naprowadzić rozmowę na tak ważny dla niego przedmiot. Nareszcie po tysiącznych zwrotach, które do niczego nie doprowadziły, nabrał odwagi.
— A... a nasze dawne nieporozumienia z domem de Beuzerie, — rzekł starając się uśmiechnąć, — nic mi o tém nie mówisz, mój ojcze.
— Ustały już, i srodze zostaliśmy pomszczeni, — odrzekł baron.
— A to jak? — zawołał Roger, truchlejąc na myśl, że Konstancyja może umarła lub źle poszła za mąż.