Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/665

Ta strona została przepisana.

lubo niesprawiedliwie obszedł się z Rogerem, starzec ten zawsze był ojcem Konstancyi.
Pan de Beuzerie, który nawrócił się już, chąc umknąć spotkania z kawalerem, zmienił postanowienie i poszedł prosto ku niemu:
— Panie d’Anguilhem, — rzekł, — chciéj mi z łaski swojéj sam powiedzieć, dla tego abym to usłyszał z własnych ust twoich, czy jesteś żonaty lub nie.
— Jestem wdowcem, — odrzekł Reger ze drżeniem.
— Skoro tak jest, — rzekł wicehrabia, — chodź pan ze mną, a wybawisz z rozpaczy całą moję rodzinę; córka moja schroniwszy się do klasztoru nie chce wierzyć wcale temu co jéj mówimy; utrzymuje, że ją oszukaliśmy, że pan byłeś zawsze kawalerem, żeś jéj nie powrócił danego słowa, i że tém samém tylko do ciebie lub do Boga może należeć;