Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/667

Ta strona została przepisana.

odrzekł wice-hrabia, — jutro wstąpię sam po ciebie.
— Dobrze, będę czekał.
— Lecz pamiętaj pan, że nie żadne czcze zobowiązanie bierzesz na siebie.
Mogę liczyć na pana, nieprawdaż? — dodał z serdeczném naleganiem, gdyż nie wiedział czy dawna obraza jaką uczynił Rogerowi, nie żyła jeszcze w sercu jego młodego sąsiada.
Roger uczynił mu znak potwierdzający zarazem głową i ręką, i udał się natychmiast drogą do Anguilhem. Za dwie godziny był w domu.
— Mój ojcze, — rzekł do barona, zrywającego właśnie brzoskwinie w ogrodzie; — czy nie oddałeś pannie de Beuzerie listu, zawiadamiającego ją o mojém małżeństwie, a który, prosiłem cię abyś jéj wręczył?
Pan d’Anguilhem, zagadnięty tak nie-