Ta strona została przepisana.
Laches. Roger nie mógł pojąć, że wśród téj kupy domów, w jednym z nich znajdowała się Konstancyja; nie mógł pojąć, że za pół godziny, za kwadrans, za pięć minut, miał ujrzeć tę, któréj nie widział już prawie trzy lata.
Stanąwszy przed klasztorem, zapukali do bramy. Gdy furtyjanka otworzyła, pan de Beuzerie oświadczył życzenie widzenia się z córką, na co odpowiedziała najspokojniejszym tonem:
— Dobrze, panie wice-hrabio; zechciej wejść do refektarza, natychmiast zostanie uwiadomioną.
Ta odpowiedź była prostą i bardzo naturalną; jednak Roger usłyszawszy ją zadrżał; spodziewał się usłyszeć, że Konstancyi nie ma już w klasztorze, albo téż może jak powiedziano mu w Chinon, że już nie żyje.
Weszli do klasztoru; zakonnica wpro-