Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/679

Ta strona została przepisana.

okoliczność ta dziwnąby się wydała. Roger znowu nie mógł dłużéj zostać. Ukłonił się przeto panu de Beuzerie i Konstancyi, której przy tém pocałował po raz ostatni rękę; i podczas gdy ojciec z córką żegnali się z przełożoną i przysposabiali do odjazdu, Roger rozdzierany wewnętrznym niepokojem powracał sam do Anguilhem.
Matka ujrzała go wchodzącego z zmienioną twarzą: udała się za nim na palcach, i stanąwszy pod drzwiami jego pokoju, usłyszała, jak wybuchnął płaczem.
Biédna kobiéta powróciła do siebie potrząsając smutnie głową i przewidując jakieś nieszczęście, chociaż nie wiedziała jakie ono być mogło; a że jéj syn płakał, płakała także.
Wkrótce rozeszła się wieść po całéj prowincyi, że wice-hrabia de Beuzerie i kawaler d’Anguilhem odwiedzili razem pannę Konstancyją de Beuzerie, i że skutkiem