podnieść oczu w obawie czy nie ujrzy świateł w apartamencie żony, i oczekiwał rychło który z służących rzeknie do niego:
— Pani powróciła w czasie nieobecności pana kawalera, i prosi pana do siebie.
Lecz apartament był ciemny i zamknięty, i żaden głos nie wspomniał o Sylwandirze.
Breton rozebrał pana: Roger drżał przed tym dawnym powiernikiem jego zazdrości. Zdawało mu się, że sługa znający jego stosunki z Sylwandirą, spoglądał nań w sposób zdający się mówić:
— Aha! więc skwitowaliśmy się?
Lecz na najstraszliwszą próbę Roger przygotował się, gdy stanął przed panem Bouteau. Spojrzenie teścia było badawcze; lecz Roger zebrał wszystkie siły w tym momencie i wytrzymywał je nie spuściwszy oczu. Pan Bouteau nie kochał córki, której charakter mógł przez lat dziewiętnaście należycie ocenić; lecz jako prawnik
Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/683
Ta strona została przepisana.