Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/738

Ta strona została przepisana.

osoby, która sama spodziewała się prawa dyktować; lecz jest to warunek sine qua non.
— A jeżeli ja odmówię? — rzekła Sylwandira.
— Ztąd natychmiast, udaję się do naczelnika policyi; opowiadam mu wasz figiel, i za pół godziny oboje będziecie w Bastylii.
— Ale mój panie, — rzekła Sylwandira, — nie jesteśmy tak odosobnieni jak pan sądzisz; przybywając tu, użyliśmy wszelkich ostrożności; mamy potężnych protektorów.
— Ponieważ nie może być mowa o panu de Royancourt, gdyż miałem honor przysłużyć mu się porządném pchnięciem szpady, przypuszczam, że o jezuitach chcesz pani mówić?
— Być może.
— Niestety! moja kochana pani d’Anguilhem, chociaż miałaś niejakie stosunki