Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/739

Ta strona została przepisana.

z tymi ludźmi, nie znasz ich jeszcze. Skompromitowałabyś ich nie żartem, udając się pod ich opiekę. Nie są głupcami, i poświęcą cię nieochybnie.
— To prawda, aż nadto prawda, — pomruknął Afghano.
— A więc, — rzekła Sylwandira, — mam uczynić...
— To co pan margrabia żąda, moja kochana, — odrzekł Indyjanin; — wierzaj mi, to będzie najrozsądniéj.
— Lecz jeżeli dam panu ten list, przysięgniesz, że dozwolisz nam wyjechać z Francyi, razem z pieniędzmi?
— Przyrzekam to na honor, ja, Alfons margrabia de Cretté.
— Jestem gotowa, — rzekła Sylwandira siadając przy stole, na którym był papier, pióra i atrament. — Dyktuj pan.

Tunis, 11 października 1713.
„Panie d’Anguilhem,

„Przestań opłakiwać śmierć moję z tą