Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/744

Ta strona została skorygowana.

W chwili gdy Cretté otworzył drzwi, sądziła, że to był mąż i wstała chcąc biegnąć naprzeciwko niego; lecz ujrzawszy margrabiego, padła napowrót na krzesło.
Cretté pojął co się działo w sercu biédnéj kobiéty; zaczął ją przeto uspokajać.
— No, no, — rzekł, — otrzéj droga pani te piękne oczy, i wejdźmy razem do salonu. Za kwadrans Roger zmieni się zupełnie, a za przyszłość ręczę.
To powiedziawszy wziął ją za rękę i zaprowadził ją do główego salonu.
Breton według danego sobie rozkazu, pilnował drzwi.
Margrabia de Cretté kiwnął na niego.
— Mój kochany, — rzekł doń, — otwórz drzwi na rościerz, i zaanonsuj najuroczystszym głosem, panią Rogerową d’Anguilhem.
Breton, który nie miał żadnego powodu wzbronić wejścia żonie i przyjacielowi