Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/76

Ta strona została skorygowana.

ukłony baronostwu i nakoniec życzył mu szczęśliwéj podróży.
Roger, jak łatwo się domyśléć, nie ominął małego okna w wieżyczce. Szczęście chciało że w téj chwili, przypadkiem, wice-hrabina, sądząc że Roger jest jeszcze w salonie, wychodziła z pokoju swojéj córki. Konstacyja, wolna na chwilę, pobiegła do okna i spostrzegła Rogera. Z wielkiém podziwieniem kawalera, oblicze młodéj dziewczyny błyszczało radością. Młodzieniec chciał jéj zapytać, zkąd pochodziła ta niespodziewana radość, gdy pokazała mu ołówek i kawałek papieru. Roger zrozumiał że Konstancyja napisze do niego i zatrzymał się. W istocie, za chwilę, papier i ołówek upadł u nóg jego.
Na papierze wyczytał te kilka słów:
„Mama, która mnie bardzo kocha, powiedziała mi, że tylko dla tego abyś tu nie powrócił, oświadczono przy tobie, że