Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/78

Ta strona została skorygowana.

Pozostać dłużéj byłoby nierozsądkiem; przeto Roger, z sercem przejętém radością, przerwał myśli Krysztofa nowém uderzeniem bata: w trzy godziny potém, młodzieniec znajdował się już w Anguilhem.
Baron i baronowa spojrzeli na siebie z uśmiechem, dostrzegłszy radość jaka malowała się tak w oczach jak w całém obejściu ich syna. Nigdy Roger nie był tak pilnym; pookurzał porcelany, wyczyścił srebra, wychędożył fuzyją barona i przetłómaczył księdzu Dubuquoi cały epizod miłostek Eneasza i Dydony.
Dzień wydawał się zbyt długim Rogerowi; sądził że krzątając się przyśpieszy bieg godzin; przechodził tu i owdzie, kręcił się po wszystkich kątach; wołał o kolacyją jak gdyby mu się jeść chciało. Siadłszy zaś do stołu, nie tknął żadnéj potrawy i oddalił się do swego pokoju, mówiąc że upada ze snu.
Tak, łatwo się domyśléć, Roger ani my-