Strona:PL Dumas - Sylwandira.djvu/79

Ta strona została skorygowana.

ślał o spaniu: miał wcale co innego do roboty, miał opowiadać o swojéj miłości księżycowi, wiatrowi, drzewom, gwiazdom, chmurom. Otworzył więc okno, i monolog rozpoczął się. Roger przepędził przyjemną noc.
O świcie zeszedł; wszyscy jeszcze spali w zamku. Powiedział służącéj że jedzie na przejażdżkę do Saint-Hippolyte, to jest w stronę przeciwną Beuzerie. Biédny Roger sądził się obowiązanym kłamać, nawet przed służącą. Dopełniwszy téj ostrożności, młodzieniec osiodłał Krysztofa i popędził galopem.
Tą razą, biédne zwierzę nie czyniło żadnego oporu; zresztą, dla bezpieczeństwa, Roger uzbroił się w ostrogi i szpicrutę. Krysztof, poczuwszy ostrogi i zobaczywszy szpicrutę, pojął natychmiast, że nie był silniejszym, i postanowił nie opierać się wcale.
Baron wstawszy, dowiedział się od słu-