Ta strona została skorygowana.
żącéj, że jego syn udał się na przejażdżkę do Saint-Hippolyte; rozumie się że nie uwierzył temu bynajmniéj, równie jak baronowa.
O jedenastéj, ksiądz Dubuquoi, który od samego rana dopytywał się o swojego ucznia, przyszedł dowiedziéć się o nim od rodziców. Baron i baronowa zaczęli uśmiechać się złośliwie, a p. d’Anguilhem rzekł potrząsając głową żartobliwie i kładąc rękę na ramieniu nauczyciela.
— Oj, księże, księże! zrobiłeś z swojego ucznia hultaja.
Baron nie spuszczał z oka swojego ulubionego projektu połączenia d’Anguilhem’u z Beuzerie. Co do baronowéj, ta mówiła:
— W istocie, Konstancyja jest prześliczne dziecko, i bardzobym rada była nazwać ją moją córką.
— W każdym razie, — odpowiedział ksiądz Dubuquoi — spodziewam się, że