Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/101

Ta strona została przepisana.

sztab główny odpływali na Wschód; d. 15-go czerwca kawalerowie maltańscy wręczyli mu klucze od cytadeli. Dnia 2-go lipca armia wylądowała w Marabucie; tego samego dnia wzięli Aleksandryę; dnia 25-go Bonaparte wkroczył do Kairu, pobiwszy mameluków pod Szebreisem i pod piramidami.
Podczas tego szeregu marszów i bitew Roland był takim, jakim go poznaliśmy — oficerem wesołym, odważnym, inteligentnym, znoszącym doskonale trawiący upał dzienny i lodowatą rosę nocy, rzucający się, jak bohater albo jak waryat, między szable tureckie lub kule Beduinów.
Nadto zaś w ciągu czterdziestu dni pochodu nie opuścił tłómacza Ventury; tak, że przy wrodzonych zdolnościach doszedł do tego, że mógł się porozumieć językiem arabskim.
To też zdarzało się często, że, gdy generał głównodowodzący nie chciał się uciekać do pomocy tłómacza przysięgłego, obarczał Rolanda różnemi poleceniami do muftich, ulemów i szeików.
W nocy z 20-go na 21-szy października Kair się zbuntował; o godzinie piątej rano nadeszła wiadomość o śmierci generała Dupuy’a, który poległ, przebity dzidą; o godzinie ósmej rano, w chwili, gdy mniemano, że rokosz jest uśmierzony, nadbiegł adjutant zmarłego generała, oznajmiając, że Beduini okoliczni zagrażają Babel-Nasrowi, czyli bramie Zwycięstwa.
Bonaparte jadł śniadanie ze swoim adjutantem Sułkowskim, ciężko zranionym pod Salahieh, który z trudnością wstawał z łoża boleści.
Bonaparte, na tę wieść, zapomniał o stanie, w jakim był młody Polak.