Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/126

Ta strona została przepisana.

nie miała do czynienia z niewdzięcznością? Z chwilą, gdy poświęcenie spotyka się z wdzięcznością — przestaje być poświęceniem, albowiem jest zamiana, skoro poświęcenie zostaje wynagrodzone. Bądźmy wierni zawsze, panowie, i oby niebo sprawiło, aby ci, dla których się poświęcamy, byli niewdzięczni. A będziem mieli, wierzajcie mi, piękną kartę w historyi naszych wojen domowych.
Zaledwie Morgan skończył ten rycerski aksyomat, gdy rozległy się trzy puknięcia masońskie.
— Panowie! — zawołał mnich, który przewodniczył naradzie. — Kaptury na głowy i maski na twarze. Nie wiemy, co nas czeka.


VIII.
Na co szły pieniądze Dyrektoryatu.

Wszyscy usłuchali rozkazu: mnisi naciągnęli kaptury, Morgan nałożył maskę.
— Proszę! — rzekł przełożony.
Drzwi się otwarły, wszedł braciszek usługujący.
— Wysłaniec generała Jerzego Cadoudala.
— Czy odpowiedział na trzy umówione pytania?
— Tak jest.
— Niech wejdzie.
Braciszek powrócił do podziemia i w sekundę potem ukazał się znowu, prowadząc człowieka, w którym po ubraniu poznać można było chłopa, a po kwadratowej głowie i wielkim rudym kapeluszu — Bretończyka.