Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/151

Ta strona została przepisana.

nego burmistrza, któryby zrobił z kościoła magazyn paszy. Dziękujemy panu kapitanowi. Oto klucze.
— Jużem ci mówił w Awinionie, kochany Rolandzie — odparł sir John — że Francuzi to naród bardzo zabawny.
— Zbytnia grzeczność, milordzie — Odparł Roland: — powiedz: głupi, a nie zabawny. Rozumiem kataklizmy polityczne, Żakeryę, noc św. Bartłomieja, Ligę, Frondę, Rewolucyę; rozumiem 14 lipca, 5 i 6 października, 20 czerwca, 10 sierpnia, 2 i 3 września, 10 sierpnia, 2 i 3 września, 21 stycznia, 31 maja, 30 października, 9 termidora; rozumiem pochodnie wojen domowych; rozumiem wzbieranie fali rewolucyjnej, której nic nie może powstrzymać, oraz odpływ jej, unoszącej z sobą gruzy instytucyi, które obalił jej przypływ; wszystko to rozumiem, lecz niech to będzie szabla na szablę, człowiek na człowieka, naród na naród! Rozumiem wściekły gniew zwycięzcy i opór krwawy zwyciężonych; rozumiem wulkany polityczne, które wstrząsają ziemią, obalają trony, zrzucają głowy i korony na szafot... lecz nie rozumiem, po co niszczyć granit, wyjmować z pod prawa zabytki, niszczyć rzeczy martwe, które nie należą ani do tych, co je burzą, ani do czasu, który je znosi. Co za wandale i barbarzyńcy! Gorzej — idyoci! którzy mszczą się na kamieniach za zbrodnie Borgii i orgie Ludwika XV! Dobrze znali ludzi ci faraonowie, Menesy i Cheopsy, którzy budowali piramidy z bloków granitowych po 50 stóp długości. Musieli się śmiać z głębi grobów swych, gdy widzieli, jak czas tępi na nich swą kosę a paszowie łamią swe pazury. Budujmy piramidy, kochany lordzie! Nie trudne to pod względem architektonicznym i nie piękne, jako sztuka. Ale za to mocne! To właśnie pozwoliło wyrzec pewnemu