Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/157

Ta strona została przepisana.

ryża wieje inny wiatr, i po 16 dniach oświadczono matce i siostrze, że są wolne... No, żegnajcie, Courtois; byliście dobrzy dla mej matki i siostry; nie jestem bogaty, mam tylko przy sobie pięćdziesiąt ludwików; macie je. — Chodźmy, milordzie.
Wychodząc z więzienia, Roland i sir John zobaczyli na placu tłumy ludzi, którzy wołali: „Niech żyje Bonaparte!“ Jedni dlatego, że byli wielbicielami zwycięzcy z pod piramid, inni — że powiedziano im, iż ten sam zwycięzca zwyciężał dla dobra króla Ludwika XVIII.
Eoland i sir John powrócili do zamku. Panie wyszły były. Roland usadowił gościa w fotelu, prosząc, aby zaczekał kilka# minut.
— Kochany gościu — mówił, powróciwszy — przynoszę ci program owej uroczystości, przez którą moja matka i siostra o mało nie postradały głowy. Przeczytasz sobie ten dokument, ja zaś zajrzę do moich psów; sądzę, że zaraz ruszymy na polowanie.
I wybiegł, pozostawiwszy gościowi uchwałę rady miasta Bourg co do uroczystości żałobnej na cześć Marata w rocznicę jego śmierci.


XIII.
Dzik.

Sir John kończył właśnie czytanie tego ciekawego dokumentu, gdy weszły pani i panna de Montrevel.