Nie jako wspólnik kradzieży zatem został Lescuyer tak okrutnie zamordowany, lecz jako patryota.
Istniał wówczas w Awinionie człowiek, który miał władzę nad tłumem.
Wszyscy ci straszni przywódcy na Południu zdobyli taką smutną sławę, że wystarczy ich wymienić, a każdy, nawet najmniej wykształcony, wie o kogo chodzi.
Tym człowiekiem był Jourdan.
Pyszałek i kłamca, wmówił w ciemny lud, że to on obciął głowę gubernatorowi Bastylii.
To też nazywano go Jourdan, ścinacz głów.
Nie było to wszakże jego nazwisko: nazywał się Maciej Jouve. Nie pochodził z Prowancyi, tylko z Puy-en-Velay. Początkowo był mulnikiem na stromych szczytach, otaczających miasto rodzinne, potem żołnierzem bez wojny; pod wpływem wojny byłby się może stał bardziej ludzki; — następnie szynkarzem w Paryżu.
W Awinionie handlował marzanną.
Zebrał trzystu ludzi, opanował bramy miasta, pozostawił przy nich połowę swego oddziału, a z resztą pomaszerował na kościół Franciszkanów, poprzedzony dwoma działami.
Ustawił je przed kościołem i zaczął strzelać na chybił trafił.
Mordercy rozproszyli się, jak stado spłoszonych ptaków, pozostawiając kilku umarłych na stopniach kościoła.
Jourdan i jego ludzie, przeskoczywszy przez trupy, weszli do świętego miejsca.
Pozostała w niem już tylko Najświętsza Dziewica i nieszczęśliwy Lescuyer, który jeszcze dyszał.
Jourdan i jego towarzysze nie myśleli wcale dobijać Lescuyera: agonia jego była najwyższym środkiem agi-
Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/27
Ta strona została przepisana.