Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/276

Ta strona została przepisana.

— Generale!
— To już ułożone z Rolandem.
Poczem zwrócił się do Józefiny:
— Zabierz panią de Montrevel i postaraj się, żeby się nie znudziła. Pani de Montrevel, jeżeli przyjaciółka pani — Bonaparte powiedział te słowa z naciskiem — zechce wejść do modniarki, niech pani nie pozwoli; nie brak jej chyba kapeluszy: w ubiegłym miesiącu kupiła trzydzieści osiem.
I, wymierzywszy lekki, przyjazny policzek Edwardowi, pożegnał obie kobiety ruchem ręki.


X.
Syn młynarza.

Powiedzieliśmy już, że w chwili, w której Morgan i jego towarzysze zatrzymywali dyliżans genewski, między Bar-sur-Seine i Châtillonem, Roland wjeżdżał do Nantes. Jeśli chcemy wiedzieć wynik jego posłannictwa, nie należy śledzić go krok w krok, po omacku, śród tajemnicy, jaką ksiądz Bernier otaczał swoje ambitne pragnienia, lecz dogonić go w wiosce Muzillac, położonej między Ambonem i Guernic’iem, o dwie mile powyżej małej zatoki, do której wpada rzeka Vilaine.
Tam znajdujemy się w sercu Morbihanu, czyli w miejscu, gdzie zrodziła się szuanerya; w pobliżu Lavalu, na folwarku des Poiriers, zrodzili się z Piotra Cotterau i Janiny Moyné czterej bracia Szuanie. Jeden z ich pradziadów, drwal odludek, chłop posępny, trzymał się zdala od innych wieśniaków, jak puhacz — chat-huant — stroni od innych ptaków; stąd wynikło przezwisko chouan.
Przezwisko to stało się nazwą całej partyi; na pra-