Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/288

Ta strona została przepisana.

cie, że ksiądz Bernier pisał do generała Bonapartego.
— Powiedziałem, że napisał do swego przyjaciela, Marcina Duboys’a, a to zupełnie co innego... Moi ludzie przejęli i przynieśli mi ów list; kazałem go przepisać a list sam wysłałem i jestem pewien, że doszedł rąk właściwych; wizyta twoja, pułkowniku, u generała Hédouville’a jest tego dowodem.
— Pan wie, że w Nantes nie dowodzi już generał Hédou’ville, lecz generał Brune.
— Może pan nawet powiedzieć, kto dowodzi w Roche-Bernard; albowiem z tysiąc żołnierzy republikańskich wkroczyło tam dzisiaj wieczorem około szóstej, w towarzystwie gilotyny i obywatela komisarza generała Tomasza Millière’a. Mając narzędzie, muszą mieć i kata.
— Mówisz, generale, że przybyłem do księdza Berniera?
— Tak; ksiądz Bernier ofiarował swoje pośrednictwo; ale zapomniał, że dzisiaj są dwie Wandeje; Wandeja na wybrzeżu lewem i Wandeja na wybrzeżu prawem; że, jeśli można prowadzić rokowania z d’Autichampem, Châtillonem i Suzannetem w Pouancé, trzeba jeszcze pertraktować z Frotté’m, Bourmontem i Cadoudalem... ale gdzie? Oto czego nikt powiedzieć nie może...
— Prócz ciebie, generale.
— Wobec tego, kierowany rycerskością, która stanowi grunt twego charakteru, pułkowniku, podjąłeś się wręczenia mi traktatu, podpisanego dnia 25-go. Ksiądz Bernier, d’Autichamp, Châtillon i Suzannet podpisali ci list żelazny i oto jesteś.
— Na honor! generale, muszę przyznać, że jesteś świetnie poinformowany; pierwszy konsul pragnie pokoju z całego serca; wie, że ma w panu przeciwnika dzielnego i lojalnego, i, nie mogąc się widzieć z pa-