matka. Małżeństwo to jest pod każdym wzglądem dobre. Nie rób z siebie małego dziewczątka; pierwszy konsul pragnie, abyś została lady Tanlay, a więc chce tego.
„Opuszczam Paryż na kilka dni; jeśli mnie nie zobaczysz, to usłyszysz o mnie.
„Całuję cię.
— No i cóż, Karolu? — zapytała Amelia, gdy młodzieniec skończył czytanie. — Cóż ty na to?
— Jakkolwiek jest to sprawa, której powinniśmy się byli, aniele mój, spodziewać, niemniej jest ona straszna.
— Co robić?
— Są trzy drogi wyjścia z tej sytuacyi.
— Mów.
— Przedewszystkiem opieraj się, jeśli masz siły. Jest to najprostsza i najpewniejsza droga.
Amelia schyliła głowę.
— Nie ośmielisz się, co?
— Nigdy.
— A jednak, Amelio, jesteś moją żoną. Ksiądz pobłogosławił nasz związek.
— Ale mówią, że takie małżeństwo jest nieważne wobec prawa, ponieważ pobłogosławił je tylko ksiądz.
— Czyż tobie to nie wystarcza? tobie — żonie wygnańca? I przy słowach tych głos, mu drżał.
— Ależ matka moja! — rzekła Amelia. — Nie mamy błogosławieństwa matki.
— Przecież było to niebezpieczne, a chcieliśmy tylko sami narażać się.
— A zwłaszcza ten człowiek... Słyszałeś przecie, że mój brat pisze, iż on chce tego?
— Gdybyś mnie kochała, Amelio, to ten człowiek