Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/471

Ta strona została przepisana.
VIII.
Natchnienie.

Roland, jak widzimy z przebiegu pościgu, mógł był »chwycić jednego lub dwu ściganych.
Mógł również schwytać i pana de Valensolle, który prawdopodobnie, tak jak i Roland, odpoczywał po całonocnej pracy.
Wystarczyłoby tylko słówko, napisane do kapitana żandarmeryi, a pan Valensolle zostałby osaczony w łóżku. Kosztowałoby to może dwu ludzi zabitych lub ranionych, ale Valensolle byłby ostatecznie wzięty.
Ale aresztowanie de Valensolle’a byłoby ostrzeżeniem dla reszty bandy, która mogłaby momentalnie uciec zagranicę.
Lepiej zatem było wyczekać, wyśledzić różne ślady, które powinny były zbiedz się w jednem miejscu, i zarzucić sieci na całą kompanię, chociażby dojść miało do prawdziwej potyczki.
Dlatego też należało śledzić dalej de Valensolle’a w jego domniemanej podróży do Genewy.
Postanowił tedy Roland, że ukryje się w pawilonie i że tropieniem zwierzyny zajmą się Michał i Jakób.
Było prawdopodobnem, że pan de Valensolle nie wyruszy w dalszą drogę przed nadejściem nocy.
Roland rozpytał się o tryb życia swej siostry od czasu wyjazdu matki.
Dowiedział się, że od wyjazdu matki Amelia nie wydalała się ani razu z zamku i że tryb jej życia pozostał niezmieniony. Zaniechała tylko zwykłych spacerów, które odbywała z panią de Montrevel. Po obiedzie wracała do swego pokoju z Karoliną i już do snu nie opuszczała pokoju.