Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/478

Ta strona została przepisana.

Amelia nie sprzeciwiała się życzeniom brata i matki i rozkazom pierwszego konsula; prosiła tylko o zwlokę z powodu stanu swego zdrowia. Lord Tanlay zgodził się. Osiągnął to, czego się spodziewał: został przyjęty.
Rozumiał jednak, że jego zbyt długi pobyt w Bourgu był niewłaściwy, ponieważ nie było matki ani brata.
Wobec tego, zapowiedział Amelii drugą wizytę nazajutrz i swój odjazd tegoż dnia wieczorem.
Dzięki zatem delikatności sir Johna, życzeniom Morgana i Amelii stało się zadość: kochankowie mieli przed sobą dużo czasu i samotności.
Michał dowiedział się o tem wszystkiem od Karoliny, a Roland od Michała.
Gdy nastała noc, Roland ubrał się po myśliwsku, zarzucił bluzę Michała, twarz okrył szerokim kapeluszem, zatknął parę pistoletów i nóż myśliwski za pas i wyszedł na drogę do Bourgu.
Doszedłszy do koszar żandarmeryi, zażądał widzenia się z kapitanem.
Kapitan był w swoim pokoju. Roland wszedł tam i dał się poznać. Ponieważ była dopiero ósma, bojąc się, aby ktoś z przechodniów nie poznał go, zgasił światło.
Kapitan wiedział już o zajściu na drodze do Lugdunu, a wiedząc, że Roland nie został zabity, spodziewał się jego wizyty.
Ku wielkiemu zdziwieniu kapitana, Roland zażądał tylko kluczy od kościoła i obcęgów i prosił, aby nikomu nie mówić o jego obecności.
Roland otworzył kluczem boczne drzwi kościoła i natknął się na stos siana.
Cisza zalegała kościół. Roland zebrał wspomnienia z czasów dzieciństwa, zoryentował się w położeniu;