Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/54

Ta strona została przepisana.

wyprawę. Przepraszam, tym razem to już nie Plutarch, lecz Korneliusz Nepos. Nie będę opowiadał o zejściu z Pirenejów, o wejściu na Alpy, o trzech bitwach, które wygrał, przywłaszczając sobie za każdym razem skarby zwyciężonego, i przechodzę do pięciu czy sześciu lat, jakie spędził w Kampanii. Czy myślicie, że on i jego armia płacili pensyę Kapuańczykom i że bankierzy kartagińscy, którzy się z nim poróżnili, posyłali mu pieniądze? Nie: wojna karmiła wojnę, system Morgana, obywatelu. Przejdźmy do Cezara. A! Cezar to rzecz inna. Wyrusza z Hiszpanii z jakimi trzydziestu milionami długów, jedzie do Galii, pozostaje przez lat dziesięć u naszych przodków; przez te dziesięć lat posyła przeszło sto milionów do Rzymu, wraca przez Alpy, przekracza Rubikon, idzie prosto na Kapitol, wyłamuje wrota świątyni Saturna, gdzie przechowywany jest skarb, bierze z niego na swoje potrzeby prywatne, a nie na potrzeby rzeczypospolitej, trzy tysiące liwrów w sztabach złota i umiera; on, którego wierzyciele dwadzieścia lat przedtem nie chcieli wypuścić a domku na Suburze, pozostawia dwa czy trzy tysiące sestercyi na każdą głowę obywatela, dziesięć czy dwanaście milionów Kalpurnii i trzydzieści czy czterdzieści milionów Oktawiuszowi; znów system Morgana, z tą tylko różnicą, że Morgan, jestem pewien, umrze, nie ruszywszy na swój rachunek pieniędzy Gallów ani złota Kapitolu. Teraz przeskoczmy tysiąc osiemset lat i weźmy generała Buonaparté...
I młody arystokrata, jak zwykli byli czynić wrogowie zwycięzcy Włoch, położył nacisk na u, które Bonaparte wyrzucił ze swego nazwiska, i na e, nad którem wykreślił akcent.
Rozdrażniło to silnie Rolanda, który poruszył się