W minutę potem głowa dzielnego młodzieńca spadła na deski.
A do dziś dnia mówią w Bourgu, że głowa wyszeptała imię Amelii.
Po nim ścięto trzech nieżywych. W ten sposób widzowie mieli podwójne widowisko.
Na trzeci dzień po tych wydarzeniach, koło siódmej wieczorem, przed bramą zaniku Noires-Fontaines stanął okryty kurzem powóz, zaprzężony w dwa konie pocztowe, białe od pokrywającej je piany.
Ku wielkiemu zdziwieniu tego, który, jak widać, śpieszył się bardzo, brama była otwarta, lud zalegał dziedziniec, a na ganku klęczeli mężczyźni i kobiety.
Podróżny po chwili dosłyszał dźwięk dzwonka.
Wyskoczył żywo z powozu, przebiegł przez dziedziniec i wpadł na schody, prowadzące na pierwsze piętro.
Podszedł do pokoju Amelii; pokój był otwarty.
U łoża klęczała pani de Montrevel i Edwardek, nieco dalej Karolina, Michał i jego syn.
Proboszcz z kościoła św. Klary udzielał Amelii ostatnich sakramentów. Ten obraz ponury oświetlały dwie palące się gromnice.
Modlący się poznali w przyjezdnym Rolanda, usu-