— To uprzedźcie lorda Tanlay’a.
Jeden z sekundantów podszedł do sir Johna.
Drugi odmierzył pięć kroków.
Roland dostrzegł, że dystans jest nieco za duży.
— Przepraszam — odezwał się — mówiliśmy o trzech krokach.
— O pięciu — odparł mierzący.
— Bynajmniej, przyjacielu! mylisz się.
I zwrócił się do sir Johna i jego świadka, pytając ich wzrokiem.
— Doskonałe! trzy kroki — odpowiedział sir John.
Wobec tego skrócono dystans do trzech kroków, poczem położono na ziemi dwie szable dla wyznaczenia granicy.
Sir John i Roland zbliżyli się do stanowisk.
Dano im pistolety. Przeciwnicy skłonili się na znak, że są gotowi.
Świadkowie odsunęli się; mieli trzykrotnie klasnąć w ręce.
Przy pierwszem klaśnięciu przeciwnicy mieli odciągnąć kurki, po drugiem wziąć się na cel1, po trzeciem strzelać.
Rozległy się kolejno trzy klaśnięcia wśród głębokiej ciszy.
Przy trzeciem klaśnięciu padły dwa strzały tak jednocześnie, że zlały się w jeden.
Ku wielkiemu zdziwieniu świadków, walczący stali na swych miejscach.
W chwili strzału Roland odchylił lufę i strzelił w ziemię.
Lord Tanlay podniósł lufę i kula obcięła gałąź o trzy stopy nad głową Rolanda.
Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/554
Ta strona została przepisana.