Strona:PL Dumas - Towarzysze Jehudy.djvu/81

Ta strona została przepisana.

honorowego, że złośliwe przysłowie włoskie, ukute przez zwyciężonych, w przystępie złego humoru, nie może go dosięgnąć; niech pan to powie a rzucę broń i uścicisnę dłoń pańską, bo widzę, że z pana człowiek dzielny.
— Nie złożę hołdu tej sławie człowieka honorowego, o której pan mówi, dopóki pański generał głównodowodzący wpływu, jaki geniuszem swoim zdobył na sprawy Francyi, nie użyje w tym samym celu, co Monk, to jest, żeby zwrócić tron prawemu monarsze.
— O! — rzekł Roland z uśmiechem — za wiele pan żąda od generała republikańskiego.
— W takim razie powtarzam, co już powiedziałem — odparł młody arystokrata: — strzelaj pan, strzelaj!
Poczem, ponieważ Roland nie śpieszył się usłuchać wezwania:
— Ależ, do pioruna! strzelaj pan! — krzyknął, tupiąc nogą.
Roland, na te słowa, uczynił ruch, wskazujący, że wystrzeli w powietrze.
Nie strzelaj pan w powietrze, błagam! — zawołał pan de Barjols — inaczej zażądam, byśmy zaczęli na nowo i by pan strzelał pierwszy!
— Na honor! — krzyknął Roland, który pobladł śmiertelnie — nigdy w życiu jeszcze nie czyniłem dla nikogo takich ustępstw. Skoro pan nie chcesz życia, bierz śmierć!
I w tejże chwili, nie zadając sobie nawet trudu celowania, opuścił broń i dał ognia.
Alfred de Barjols schwycił się za lewą pierś, zakołysał się naprzód i w tył, zawirował i padł twarzą na ziemię.
Kula Rolanda przeszyła mu serce.
Sir John, widząc pana de Barjolsa upadającego, pod-