wręcz odmienne, aniżeli Atos. Nietylko mówił dużo, ale mówił też głośno. Mało mu zresztą zależało na tem — oddajmy mu tę sprawiedliwość, — czy go ktoś słucha, czy nie; mówił dla samej przyjemności mówienia i dla przyjemności słuchania swego głosu; mówił o wszystkiem, z wyjątkiem nauk, objawiając ku nim wrodzoną niechęć, zaszczepioną mu już od dzieciństwa ku mędrcom. Nie dorównywał Atosowi wielkopańskością powierzchowności, a poczucie tej niższości sprawiało nieraz, w początkach ich związku, że bywał niesprawiedliwym wobec tego szlachcica, następnie zaś usiłował przewyższyć go świetnością stroju. Lecz Atos, mimo prostego muszkieterskiego płaszcza, jedynie dumnem odrzuceniem w tył głowy i pewnością kroku niebawem zajmował należne mu miejsce i wypierał Portosa na drugi plan. Portos więc pocieszał się, napełniając przedpokój pana de Tréville i koszary gwardzistów w Luwrze rozgłosem swych przygód miłosnych, o jakich Atos nie mówił nigdy. W tej właśnie chwili Portos przerzucił się od kochanek mieszczańskich do szlachetnie urodzonych i chełpił się głośno, że pewna zagraniczna księżna okazuje mu niezwykłe względy.
Powiada stare przysłowie: „Jaki pan, taki sługa.“ — Przejdźmy więc od służącego Atosa do służącego Portosa, od Grimauda do Mousquetona.
Mousqueton był z pochodzenia Normandczykiem, którego pan przechrzcił ze spokojnego Bonifacego na Mousquetona, jako że imię to dźwięczniej brzmiało. U Portosa przyjął służbę z tym warunkiem, że otrzyma mieszkanie i będzie wspaniale ubierany; prócz tego zażądał tylko dwóch godzin wolnych codziennie, które zamierzał poświęcić pewnemu przemysłowi, mającemu zapewnić mu środki na pokrycie innych potrzeb. Portos zgodził się na ten układ, który był zresztą nader korzystny dla niego. Kazał mu sporządzić ubranie ze swoich starych kaftanów i znoszonych płaszczów; dzięki zaś sprytowi krawca, który zajmował się przenicowywaniem tych sukien, a z powodu żony którego Portos sprzeniewierał się, jak podejrzewano, swym arystokratycznym upodobaniom, Mousqueton przedstawiał się wcale okazale przy boku swego pana.
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/122
Ta strona została przepisana.