Wynalazek pułapki nie pochodzi z naszych czasów. Odkąd kształtujące się społeczeństwa stworzyły jakąśkolwiek policyę, ta policya stwarzała pułapki.
Ponieważ czytelnicy nasi nie są prawdopodobnie obznajomieni z gwarą z ulicy Jerozolimskiej[1] i ponieważ, odkąd piszemy, po raz pierwszy przed piętnastu laty użyliśmy wyrażenia „łapka na myszy“ w tem znaczeniu, musimy wyjaśnić, co należy przez to rozumieć.
Gdy w jakimś domu zaaresztowano pewną osobę, podejrzaną o jakąś zbrodnię, aresztowanie to zachowywano w tajemnicy. W pierwszym pokoju mieszkania aresztowanego umieszczano czterech lub pięciu ludzi na zasadzce, otwierano bramę wszystkim, którzy do niej stukali, zamykano ją za nimi i aresztowano ich również, a dzięki temu w ciągu dwóch lub trzech dni prawie wszyscy krewni i znajomi domu wpadali w ręce władzy.
Oto, jak wyglądała pułapka.
W mieszkaniu pana Bonacieux urządzono zatem pułapkę; ktokolwiek się tam zjawił, zostawał aresztowany i badany przez ludzi pana kardynała. Nie trzeba mówić, że na pierwsze piętro, gdzie mieszkał d’Artagnan, było oddzielne wejście i że odwiedzający go byli wolni od wszelkiej kontroli.
Zresztą odwiedzali go tylko trzej muszkieterowie. Zabrali się oni do poszukiwań, każdy na własną ręką, ale nic nie znaleźli, nic nie odkryli. Atos zwrócił się nawet do pana Tréville z zapytaniem, co — wobec zwy-
- ↑ Znajdował się tam wówczas główny urząd policyjny. Przyp. tłóm.