— Tak jest, panie.
— Zatem nie ruszaj się stąd. Jeżeliby przyszli, uprzedź ich o tem, co mnie spotkało, i powiedz im, aby czekali na mnie w gospodzie Pomme-de-Pin; tutaj bowiem mogłoby grozić niebezpieczeństwo; kto wie, czy dom nie jest śledzony. Ja pospieszę do pana de Tréville, aby do nieść mu o wszystkiem, a potem spotkam się tam z nimi.
— Dobrze, panie — rzekł Planchet.
— Ale zostaniesz tutuj i nie będziesz się bał! — odezwał się d’Artagnan, zawracając z drogi, aby służącemu swemu dodać odwagi.
— Niech pan będzie spokojny — odpowiedział Planchet. — Nie zna mnie pan jeszcze; jestem dzielny, skoro się raz postawię; wszystko zależy od tego, abym się postawił; a zresztą jestem Pikardyjczykiem.
— Więc postanowione — oświadczył d’Artagnan. — Pozwolisz się raczej zabić, niżbyś miał opuścić wyznaczone stanowisko?
— Tak jest, panie; uczynię wszystko, aby dowieść, jak jestem do pana przywiązany.
— Dobrze — rzekł d’Artagnan sam do siebie. — Zdaje się, że metoda, jakiej użyłem względem tego chłopca, jest bezwarunkowo dobra; przy sposobności będę ją i nadal stosował.
I wytężając całą szybkość nóg, aczkolwiek zmęczonych już nieco całodziennem bieganiem, d’Artagnan skierował kroki w stronę ulicy Starego Gołębnika.
Pan de Tréville był nieobecny w pałacu; oddział jego stał na straży w Luwrze, więc i on udał się do Luwru wraz z żołnierzami.
Trzeba było jednak dotrzeć do niego koniecznie i uprzedzić go o tem, co się stało. D’Artagnan postanowił więc spróbować dostać się do Luwru. Mundur gwardyi pana des Essarts powinien był utorować mu drogę.
Zeszedł przeto na ulicę Augustyanów i zawrócił przez bulwar, aby przejść przez Nowy Most. Na chwilę przyszedł mu pomysł, aby przeprawić się promem przez rzekę; gdy jednak stanął nad brzegiem i sięgnął odruchowo ręką do kieszeni, przekonał się, że nie ma ani grosza, aby zapłacić za przewóz.
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/181
Ta strona została przepisana.