Po raz drugi to już wspomniał kardynał królowi o dyamentowych zapinkach. Ludwik XIII był zakłopotany tą uporczywością i zaczął przypuszczać, że przypomnienie to musi kryć jakąś tajemnicę.
Niejednokrotnie już czuł się król upokorzony tem, że kardynał, którego policya tajna nie miała wprawdzie jeszcze doskonałości policyi nowożytnej, ale mimo to była doskonała, jest lepiej od niego samego powiadomiony nawet o tem, co się działo w jego własnym domu. Miał zatem nadzieję, że w rozmowie z Anną Austryaczką rozjaśni poniekąd tę sprawę i spotka się znowu z Jego Eminencyą, posiadając już tę tajemnicę, znaną czy nieznaną kardynałowi. I w jednym i w drugim wypadku musiałoby go to podnieść w oczach ministra.
Udał się więc do królowej i, jak zazwyczaj, rozpoczął rozmowę nowemi groźbami, skierowanemi przeciwko tym, którzy ją otaczali. Anna Austryaczka pochyliła głowę, pozwoliła płynąć potokowi słów, nie odpowiadając na nie zupełnie i spodziewając się, że król wyczerpie nareszcie swe groźby. Nie tego jednak pragnął Ludwik XIII. Chciał nawiązać dyskusyę, z którejby zrodziło się jakieś światło, przekonany o tem, że kardynał miał jakieś uboczne myśli, i zamierzając sprawić Jego Eminencyi, jak się spodziewał, straszną niespodziankę. I uporem oskarżania doszedł do tego celu.
— Najjaśniejszy Panie — zawołała Anna Austryaczka, — zaniechaj już tych napaści. Dlaczego nie powiesz mi otwarcie, o co ci chodzi? Cóżem uczyniła? Jakąż to popełniłam zbrodnię? Bo przecież trudno przypuścić, aby
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/247
Ta strona została przepisana.
XVII.
DOM PAŃSTWA BONACIEUX.