na dwudziestej siódmej Portosa, zaś na trzydziestej pierwszej Aramisa.
Odkrycie zgoła nieznanego rękopisu w czasach, kiedy wiedza historyczna stanęła na tak wysokim poziomie, wydało się nam czemś niemal cudownem. Toteż postaraliśmy się spiesznie o pozwolenie ogłoszenia go drukiem, by stanąć przed Akademią Francuską choćby z cudzym dorobkiem, gdybyśmy nie mieli szczęścia, co zresztą bardzo jest prawdopodobne, wejść do tego przybytku nauki dzięki dorobkowi własnemu. Pozwolenie na druk, winniśmy tu dodać, zostało nam łaskawie udzielone; stwierdzamy to, aby publicznie zadać kłam tym nieżyczliwym osobistościom, któreby rade były widzieć nas pod kuratelą rządu, dość nieprzychylnie usposobionego dla ludzi pióra.
Tak tedy oddajemy w ręce naszych czytelników pierwszą część tego cennego rękopisu, opatrując ją najbardziej odpowiednim tytułem i zobowiązując się natychmiast do wydania części drugiej, o ile, w co nie wątpimy, pierwsza osiągnie powodzenie, na jakie zasługuje.
W tej też nadziei, a w myśl utartego zdania, że ojciec chrzestny jest drugim rodzicem, prosimy czytelnika o wyrażenie nam, nie zaś hrabiemu de La Fere, swego zadowolenia lub nagany.