— Czy nie domyślasz się?
— Od kardynała?
— Od niego i od mojego przyjaciela, hrabiego de Rochefort.
— Od hrabiego de Rochefort?! Ależ to on właśnie mnie uprowadził.
— Być może, moja pani.
— I od tego człowieka przyjmujesz teraz pieniądze?
— Czyż nie oświadczyłaś mi sama, że to uprowadzenie było dokonane z przyczyn wyłącznie politycznych?
— Zapewne; ale miało ono na celu zmusić mnie do zdradzenia mojej pani, wydrzeć mi przy pomocy tortur zeznania, które mogłyby narazić na szwank honor, a może i życie mojej dostojnej władczyni.
— Pani — odpowiedział Bonacieux, — twoja dostojna władczyni jest przewrotną Hiszpanką; to zaś, co kardynał czyni, jest najzupełniej słuszne.
— Panie — rzekła młoda kobieta, — wiedziałam, że jesteś tchórzem, skąpcem i niedołęgą, lecz nie wiedziałam, że jesteś również nikczemnikiem.
— Co mówisz, moja droga? — przerwał Bonacieux, który nie widział nigdy żony w uniesieniu gniewu i który wolał uniknąć małżeńskiego zatargu, — co mówisz?
— Twierdzę, że jesteś nędznikiem! — powtórzyła pani Bonacieux, spostrzegając, że odzyskuje przewagę nad mężem. — Ach! więc zajmujesz się polityką, i to jeszcze wysługując się kardynałowi! Za pieniądze zaprzedajesz się z duszą i ciałem temu szatanowi!
— Nie szatanowi, lecz kardynałowi.
— To wszystko jedno! — krzyczała młoda kobieta; — Richelieu i szatan to jedno i to samo!
— Zamilcz, pani, zamilcz! mógłby ktoś posłyszeć.
— Tak jest, masz słuszność... A wówczas musiałabym się wstydzić twej podłości...
— Więc cóż chcesz, abym uczynił? powiedz.
— Powiedziałam, że masz oddalić się natychmiast i wywiązać się ściśle z włożonego na ciebie obowiązku. Pod tym tylko warunkiem wybaczę ci wszystko, a nawet, co więcej — tu wyciągnęła do niego rękę, — powrócę ci moją przyjaźń.
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/258
Ta strona została przepisana.