— Sam.
— W takim razie nie dojedziesz nawet do Bondy; ja ci to mówię, jak jestem Tréville.
— Dlaczego?
— Zamordują cię.
— Zginę, spełniając mój obowiązek.
— Ale nie wypełnisz go, jak tego oczekują.
— To prawda — rzekł d’Artagnan.
— Wierzaj mi — mówił dalej pan de Trévilie, — w przedsięwzięciach tego rodzaju z czterech ludzi zaledwie jeden dociera do celu.
— Ach! masz pan słuszność — zawołał d’Artagnan. — Ale znasz pan także Atosa, Portosa i Aramisa i wiesz sam, że mogę na nich liczyć.
— Ale nie dopuszczaj ich do tajemnicy, której i ja znać nie chcę.
— Zaprzysięgliśmy sobie raz na zawsze ślepe zaufanie i wierność w każdej potrzebie; zresztą możesz im pan powiedzieć, że ufasz mi zupełnie, a z pewnością uwierzą, tak samo, jak pan mi uwierzyłeś.
— Mogę każdemu z nich posłać zwolnienie od służby na przeciąg piętnastu dni: Atosowi, któremu jeszcze ciągle dolega rana, w tym celu, aby udał się do kąpieli w Forges, a Portosowi i Aramisowi z poleceniem, by towarzyszyli swemu przyjacielowi, który w tem przykrem położeniu nie może się obejść bez ich pomocy. Udzielenie urlopu będzie dowodem, że podróż ta odbywa się z moją wolą.
— Dzięki ci, panie! Jesteś nieskończenie dobry.
— Odszukaj ich zatem natychmiast i ruszajcie w drogę jeszcze dzisiaj w nocy. Ach, prawda! napisz zaraz prośbę do pana des Essarts. Być bardzo może, że szpieg szedł twoim śladem; w tym więc wypadku, gdyby kardynał wiedzieł już o całej sprawie, odwiedziny twoje w mym domu będą usprawiedliwione.
D’Artagnan napisał prośbę, a pan de Tréville, biorąc ją do ręki, zapewnił, że przed godziną drugą rano cztery pozwolenia na wyjazd będą doręczone wybierającym się w podróż w ich własnych mieszkaniach.
— Może będziesz pan tak łaskaw przesłać pozwolenie
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/272
Ta strona została przepisana.