— Dobrze więc! skoro pani ta wyjechała z Paryża i skoro jesteś o tem przekonany, d’Artagnanie, nic mię już nie zatrzymuje, i gotów jestem towarzyszyć ci. Dokądże więc się udajemy?...
— Na razie do Atosa. Skoro zaś chcesz mi towarzyszyć, proszę cię, spiesz się, gdyż straciliśmy już i tak dużo czasu. Ach, prawda! zawołaj Bazina.
— Czy Bazin pojedzie także z nami?
— Może. Bądź co bądź, dobrze będzie, gdy obecnie pójdzie z nami do Atosa.
Aramis przywołał Bazina i rozkazał mu podążyć za nimi do Atosa.
— Chodźmy zatem! — rzekł, biorąc płaszcz, szpadę i trzy pistolety i otwierając zgoła niepotrzebnie kilka szuflad, aby zobaczyć, czy nie znajdzie tam przypadkiem jakiejś zabłąkanej monety. Przekonawszy się ostatecznie, że poszukiwania te są daremne, poszedł za d’Artagnanem, zastanawiając się, skąd młody kadet z gwardyi wie tak samo dobrze, jak on, kto była dama, której udzielał gościnności w swym domu, i jakim sposobem mógł wiedzieć lepiej od niego, co się z nią stało.
Gdy wychodzili z domu, Aramis położył dłoń na ramieniu d’Artagnana i, wpatrując się w niego badawczo, zapytał:
— Nie mówiłeś z nikim o tej kobiecie?
— Z nikim.
— Ani z Portosem, ani z Atosem nawet?
— Nie wspomniałem im o niej ani słowa.
— To dobrze.
I uspokojony już co do tego ważnego szczegółu Aramis poszedł za d’Artagnanem. Niebawem znaleźli się obaj u Atosa.
Zastali go, trzymającego w jednej ręce pozwolenie na wyjazd, w drugiej zaś list od pana de Tréville.
— Czy moglibyście mi może wyjaśnić, co znaczy to pozwolenie i ten list, który otrzymuję? — zapytał Atos przybyłych przyjaciół i przeczytał im treść otrzymanego listu: — „Mój drogi Atosie. Ponieważ zdrowie twoje wymaga tego bezwarunkowo, chciałbym, abyś wypoczął przez kilka dni. Wybierz się więc d© kąpieli w Forges lub
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/275
Ta strona została przepisana.