Ta strona została przepisana.
czone pomyślniejszym skutkiem, aniżeli nocne. Istotnie pierwszym człowiekiem, jakiego ujrzał poprzez wilgotne szarawe mgły poranku, był zacny Planchet, który, trzymając dwa konie, oczekiwał nań przed bramą małej, schylonej ku ziemi karczemki. D’Artagnan przeszedł w nocy obok, nie zauważywszy jej wcale.