się znajduje jego żona, można było zawsze, używając choćby ostatecznych środków, rozewrzeć mu zęby i zmusić go do wyjawienia tajemnicy. Teraz szło jedynie o to, aby przypuszczenia zamienić w pewność.
— Niech mi pan wybaczy, panie Bonacieux — odezwał się d’Artagnan, — że postąpię z panem nazbyt swobodnie; jednakże nic mnie tak nie podnieca, jak brak snu, a przytem mam szalone pragnienie. Pozwolisz pan zatem, że wypiję u ciebie szklankę wody; sąsiadowi nie odmawia się takiej drobnostki.
I nie czekając na pozwolenie swego gospodarza, d’Artagnan wszedł szybko do mieszkania i przedewszystkiem spojrzał na łóżko. Było nietknięte. Bonacieux nie kładł się tej nocy; musiał powrócić do domu dopiero przed godziną czy dwiema; towarzyszył zatem żonie aż na miejsce, gdzie ją wywieziono, albo przynajmniej do pierwszej stacyi.
— Dzięki, panie Bonacieux, — rzekł d’Artagnan, wychylając szklankę wody. — Oto wszystko, czego pragnąłem od ciebie. Wrócę teraz do domu i każę Planchetowi wyczyścić sobie buty, a kiedy będzie wolny, przyślę go tutaj, jeżeli to panu dogadza, aby wyczyścił i pańskie obuwie.
Rzekłszy to, wyszedł z mieszkania kramarza, zdumionego tem szczególnem pożegnaniem, po drodze zaś pytał sam siebie, czy przypadkiem nie pokpił sprawy.
Na szczycie schodów spotkał Plancheta, który objawiał ogromne zaniepokojenie.
— Ach, panie! — zawołał, ujrzawszy d’Artagnana, — znowu coś nowego! Nie mogłem doczekać się pańskiego przybycia.
— Cóż takiego? — spytał d’Artagnan.
— Założyłbym się o sto przeciw jednemu, nawet o tysiąc przeciw jednemu, że nie odgadłby pan, jaką tu miałem wizytę podczas pańskiej nieobecności.
— Kiedy?
— Przed pół godziną, w tym samym czasie, kiedy się pan znajdował u pana de Tréville.
— Więc któż tu był? gadajże prędzej!
— Pan de Cavois.
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/358
Ta strona została przepisana.