Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/420

Ta strona została przepisana.
VIII.
POWRÓT.

D’Artagnan pozostawał długo pod wrażeniem strasznej opowieści Atosa Ale w tem połowicznem zwierzeniu muszkietera było jeszcze wiele szczegółów niejasnych. Przedewszyskiem mówił mu to człowiek najzupełniej pijany, jemu, który również czuł wino w głowie. Jednakże, mimo pewnej niejasności, spowodowanej w mózgu oparami dwóch czy trzech flaszek burgunda, d’Artagnan, obudziwszy się nazajutrz, miał każde słowo Atosa tak żywo w pamięci, jakgdyby mu się w mózg wryły, wszystkie zaś wątpliwości obudziły w nim tem większe pragnienie osiągnięcia wyjaśnień. Poszedł tedy do swego przyjaciela z ukrytym zamiarem wznowienia rozmowy z dnia poprzedniego i dowiedzenia się szczegółów. Atos jednak trzeźwy już był zupełnie, to znaczy, stał się znowu najprzebieglejszym i najskrytszym z ludzi.
Zresztą muszkieter, zamieniwszy z przyjacielem uścisk dłoni, uprzedził jego myśli.
— Byłem wczoraj, kochany d’Artagnanie, strasznie pijany — rzekł. — Czuję to jeszcze dzisiaj w języku, który jest nieco skołowaciały, i po pulsie, niezwykle przyspieszonym. I założyłbym się, że musiałem opowiadać ci tysiące niedorzeczności...
Mówiąc te słowa, spojrzał badawczo na przyjaciela, co d’Artagnana nieco zmieszało.
— Ależ bynajmniej — odparł d’Artagnan. — O ile sobie przypominam, nie mówiłeś nic nadzwyczajnego.
— To dziwne! Wydawało mi się, że opowiadałem ci jakąś niezwykle żałośną historyą.
I spojrzał na młodego człowieka tak, jakgdyby chciał zajrzeć mu na dno serca.