Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/442

Ta strona została przepisana.

umierający niemal, pozbawiony pomocy chirurga... Potomek znakomitego rodu, ufający w twą przyjaźń, omal nie zginąłem... najpierw z odniesionych ran, a potem z głodu... w nędznej oberży w Chantilly. Pani zaś nie raczyłaś ani słówkiem odpowiedzieć na płomienne listy, jakie pisałem do ciebie.
— Ależ, panie Portosie! — szeptała prokuratorowa, uprzytomniwszy sobie postępowanie wielkich dam w owej epoce i poczuwając się teraz do winy.
— Ja, który poświęciłem dla ciebie baronową de...
— Wiem o tem...
— Hrabinę de...
— Panie Portosie, nie przytłaczaj mię pan zarzutami.
— Księżnę de...
— Panie Portosie, bądźże wspaniałomyślny.
— Masz pani słuszność; zamilknę.
— To wina mego męża; nie chciał on ani słyszeć o pożyczce...
— Pani Coquenard! — rzekł Portos, — niech pani sobie przypomni pierwszy list, jaki pisałaś do mnie... List ten mam głęboko wyryty w pamięci.
Pani prokuratorowa jęknęła cicho.
— A przytem — próbowała się tłómaczyć — suma, jakiej pan zażądałeś, była nazbyt wielka.
— Pani Coquenard! dałem pani pierwszeństwo. Wystarczyłoby mi napisać tylko do księżnej de... Nie chcę wymieniać nazwisk, bo doskonale zdaję sobie sprawę z tego, co to znaczy kompromitować kobietę. Ale wiem także, że gdybym był tylko napisał do niej, przysłałaby mi tysiące.
Pani prokuratorowa uroniła łzę.
— Panie Portosie! — rzekła, — przysięgam, że ukarałeś mię pan srodze... I jeżelibyś kiedyś w przyszłości znalazł się w podobnem położeniu, zwróć się zawsze do mnie.
— Nie, pani! — zawołał Portos, niby obrażony, — nie mówmy o pieniądzach! to upokarzające!
— A zatem już mię nie kochasz? — rzekła melancholijnie.
Portos zachował wyniosłe milczenie.