Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/490

Ta strona została przepisana.
XIV.
ROZDZIAŁ TEN OPOWIADA O UMUNDUROWANIU ARAMISA I PORTOSA.

Odkąd czterej nasi przyjaciele poczęli uganiać się za umundurowaniem, zaprzestali zwykłych wzajemnych u siebie odwiedzin. Jadali obiady samotnie, gdzie wypadło, albo raczej, gdzie się zjeść dało. Służący starali się również wykorzystać drogi czas, upływający tak chyżo. Tylko raz w tydzień schodzono się wspólnie o godzinie pierwszej w mieszkaniu Atosa, który zresztą, wedle swej zapowiedzi nie wychodził poza próg domu.
W tym dniu właśnie, gdy Ketty odwiedziła d’Artagnana, wypadało umówione spotkanie przyjaciół u Atosa. To też natychmiast po jej wyjściu d’Artagnan podążył na ulicę Férou. Zastał Atosa i Aramisa, pogrążonych w filozoficznej dyskusyi. Aramis znowu począł się zastanawiać nad tem, czyby nie przywdziać sutanny, — Atos zaś, zgodnie ze swym zwyczajem, ani mu odradzał, ani też zachęcał go do tego, zawsze zresztą pozostawiając każdemu wolność przekonań i nie spiesząc się nigdy z radą, o ile go o nią nie proszono, a gdy go o nią proszono, wykręcał się na wszelkie sposoby.
— Wogóle — mawiał — ludzie proszą o radę tylko poto, aby jej nie słuchać... a jeżeli nawet korzystają z niej, to jedynie w tym celu, by mieć potem komu czynić wyrzuty.
W chwilę po d’Artagnanie przybył do mieszkania Atosa Portos, dopełniając kompletu czterech naszych przyjaciół.
Oblicze każdego z nich wyrażało odmienne uczucie: na twarzy Portosa malował się spokój, w oczach d’Artagnana błyszczała nadzieja, Aramis był jakiś zafrasowany, Atos zaś filozoficznie obojętny.