pomyślnie swoje sprawy. Jak myślisz, d’Artagnanie? — pytał Atos.
— Wiem, że Portos był na najlepszej drodze — rzekł d’Artagnan. — Co do Aramisa zaś, przyznają, że nie niepokoiłem się o niego wcale. Ale co ty uczynisz, drogi Atosie? ty, który wielkopańskim gestem rzuciłeś obcym ludziom należne ci sprawiedliwie pistole poległego od twej szpady Anglika?
— Jestem bardzo rad, moje dziecko, że zabiłem tego głupca. Był to czyn błogosławiony. Gdybym jednak był schował do kieszeni jego pieniądze, ciążyłyby mi one, jak wyrzut sumienia.
— Masz istotnie dziwne uprzedzenia, drogi Atosie.
— Dajmy temu spokój. Pan de Tréville, który zaszczycił mię wczoraj swemi odwiedzinami, powiedział mi, że utrzymujesz obecnie stosunki z tymi podejrzanymi Anglikami, mającymi u kardynała szczególne wzglądy.
— Chyba raczej, że utrzymują stosunki z Angielką, o której ci wspominałem.
— Tak, z tą jasnowłosą lady, co do której udzieliłem ci pewnych rad. Oczywiście nie posłuchałeś ich wcale...
— Wytłómaczyłem ci przecież, dlaczego.
— Sądzą, że spodziewasz się tą właśnie drogą pozyskać umundurowanie...
— Bynajmniej. Jestem obecnie przekonany, że kobieta ta odegrała pewną rolą w porwaniu pani Bonacieux, i dlatego zależy mi na niej.
— Tak, rozumiem cię, mój drogi; chcąc odnaleźć jedną kobietą, zalecasz się do drugiej...
D’Artagnan chciał już opowiedzieć Atosowi o swym stosunku do milady, lecz wstrzymał się w porą — Atos miał na punkcie honoru bardzo poważne zasady, w planie zaś akcyi przeciwko milady, jaki ułożył sobie d’Artagnan, istniały pewne szczegóły, jakich Atos, surowy purytanin, nie pochwaliłby wcale. Wiedział o tem d’Artagnan i w ostatniej chwili postanowił zamilczeć, a ponieważ Atos był najmniej ciekawym człowiekiem na święcie, więc zwierzenia d’Artagnana na tem się zakończyły.
Pozostawmy wszakże obu przyjaciół, którzy zresztą nie
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/492
Ta strona została przepisana.