czytała miłość, gdy ją wyczuwałam w twych słowach, ilekroć spotykaliśmy się ze sobą! I ja cię kocham bez miary. A na pamiątkę tego naszego zbliżenia pragnęłabym, abyś miał ten oto zastaw mojej miłości... Niech on ci nie pozwala zapomnieć o mnie ani na chwilę...
I mówiąc to, zdjęła z swej ręki pierścień i wsunęła go na palec d’Artagnana.
Młodzieniec przypomniał sobie, że widział już ten pierścień na ręku milady; zdobił go wspaniały szafir, okolony brylantami.
Pierwszym odruchem d’Artagnan wzbraniał się przyjąć podarunek, — lecz milady dodała w tejże chwili:
— Weź ten pierścień przez miłość dla mnie. Przyjmując go, oddasz mi przysługę, o jakiej nie masz pojęcia — kończyła podnieconym dziwnie głosem.
— Ta kobieta jest pełna tajemnic — pomyślał w duszy d’Artagnan.
A jednocześnie przyszła mu nagle ochota wyznać w tej chwili, że nie jest hrabią de Wardes, przyznać się, kim jest w istocie, i oświadczyć wprost, że przyszedł w zamiarze zemsty. Ale milady, nie dając mu dojść do słowa, mówiła dalej:
— Biedny mój aniele! Ten potwór gaskoński omal nie pozbawił cię życia!... Czy bolą cię jeszcze te rany?
— Tak jest, strasznie bolą — odparł d’Artagnan, zaskoczony nagle epitetem „potwora gaskońskiego“.
— Bądź spokojny — szeptała milady; — ja cię pomszczę, pomszczę okrutnie!
— Do licha — pomyślał d’Artagnan, — chwila odkrycia się nie nadeszła jeszcze.
Wzburzyły go te słowa milady, i potrzebował nieco czasu, aby się uspokoić, a plany zemsty, z jakimi tu przybył, rozwiały się zupełnie. Czuł, że ta kobieta osiągnęła nad nim przemożną władzę. Nienawidził ją i uwielbiał równocześnie, choć niedawno jeszcze aniby przypuszczał, by tak przeciwne sobie uczucia mogły się pomieścić w jednem sercu i, łącząc się z sobą, wytworzyć miłość tak dziwną... szatańską.
Tymczasem wybiła godzina pierwsza, i należało się rozstać. Żegnając się z milady, d’Artagnan czuł jedynie
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/503
Ta strona została przepisana.