bardzo blada, oczy miała zmęczone, bądź skutkiem płaczu, bądź z powodu nieprzespanej nocy. Rozmyślnie zmniejszono zwykłą liczbę świateł w jej apartamentach, a jednak, pomimo to, młoda kobieta nie mogła ukryć śladów gorączki, trawiącej ją od dwóch dni.
D’Artagnan zbliżył się ku niej ze zwykłą wytwornością, ona zaś zadała sobie nadludzki wysiłek, aby go mile powitać. I nigdy może jeszcze nie gościł tak wdzięczny uśmiech na twarzy tak zmienionej.
Gdy d’Artagnan zapytał ją o zdrowie, odpowiedziała:
— Źle... bardzo źle...
— W takim razie nie chcę być natrętny — rzekł d’Artagnan. — Potrzebujesz pani niewątpliwie wypocząć, więc natychmiast odchodzę.
— Przeciwnie — odpowiedziała milady, — bardzo pana proszę, byś został, panie d’Artagnanie; towarzystwo pańskie będzie dla mnie przyjemną rozrywką.
— No, no! — pomyślał d’Artagnan, — nigdy jeszcze nie była tak zachwycająca... Miejmy się na baczności...
Milady istotnie roztoczyła przed młodym człowiekiem cały swój powab. Rozmawiała z niedającym się opisać wdziękiem, a równocześnie gorączkowe podniecenie, które ją opuściło na chwilę, powróciło znowu, rozpłomieniając jej oczy, rumieniąc policzki i zabarwiając ponsem usta. D’Artagnan miał znowu przed sobą zdradziecką Cyrce, która sidłała go swym czarem. Miłość, która, jak sądził, wygasła w nim już zupełnie, a która w rzeczywistości była jeno uśpiona, znowu zbudziła się w jego sercu. Milady uśmiechała się do niego, on zaś czuł, że poszedłby za tym uśmiechem bodaj w piekło.
Przez chwilę począł doznawać jakby wyrzutów sumienia, — zgłuszyło je wszakże natychmiast zachowanie się milady, która z każdą chwilą stawała się słodszą. Wreszcie wśród rozmowy o rzeczach na razie obojętnych zapytała d’Artagnana, czy ma kochankę.
— Na Boga! — zawołał młodzieniec najczulszym możliwie głosem, — jak możesz pani być tak okrutną i zadawać mi podobne pytanie! Wszakże od chwili, gdy cię ujrzałem, oddycham i wzdycham jedynie dla ciebie i przez ciebie.
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/513
Ta strona została przepisana.