Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/520

Ta strona została przepisana.
XVII.
TAJEMNICA MILADY.

Zamiast zajść do pokoiku Ketty, która oczekiwała na młodego człowieka z upragnieniem, d’Artagnan wyszedł z pałacu i zwrócił się ku domowi. Skłoniły go do tego dwie przyczyny: przedewszystkiem unikał dzięki temu wymówek, oskarżeń i żalów biednej dziewczyny, — a następnie pragnął zastanowić się nieco, o ile można, i nad sobą samym, i nad uczuciami kobiety, która go tak silnie opętała.
Najzupełniej jasnem było w tej sprawie to tylko, że d’Artagnan kochał milady miłością szaleńca, ona zaś nie kochała go wcale. Przez chwilę myślał, że najlepiej byłoby natychmiast po powrocie do domu napisać do niej długi list z wyjaśnieniem, że w stosunku do niej w ciągu dni ostatnich on i de Wardes byli jedną i tą samą osobą i że z tego powodu nie może się podjąć zabicia hrabiego, gdyż dla zadośćuczynienia sprawiedliwości musiałby chyba popełnić samobójstwo. Ale i jego także ogarnęła dzika żądza zemsty; pragnął posiąść tę kobietę bez użycia pomocy cudzego nazwiska, a ponieważ zemsta tego rodzaju była słodka, nie chciał się jej wyrzekać.
Pięć czy sześć razy obszedł dokoła Plac Królewski, zwracając co dziesięć kroków wzrok ku oknom apartamentu milady, które wciąż jeszcze poprzez zasłony przebłyskiwały światłem; widocznie tym razem piękna pani nie spieszyła się tak do sypialni, jak w poprzednim tygodniu.
Nareszcie światła pogasły.
Równocześnie jednak zgasła ostatnia wątpliwość w duszy d’Artagnana; przypomniał sobie szczegóły pierwszej