— Niestety, kochany przyjacielu, nie przyspiesza to wcale sprawy naszego umundurowania — odezwał się Atos. — Bo, jeżeli się nie mylę, pozostawiłeś swą odzież u milady, a ona nie będzie się bynajmniej kwapiła, by ci ją odesłać. Całe szczęście, że posiadasz ten szafir.
— Szafir jest twoją własnością, drogi Atosie. Czyż nie mówiłeś mi, że był to klejnot rodzinny?
— Tak jest. Ojciec mówił mi kiedyś, że pierścień ten kosztował dwa tysiące talarów, a należał do podarunków ślubnych mojej matki, i jest rzeczywiście wspaniały. Matka dała mi go na pamiątkę, a ja, szalony, zamiast zachować go, jak świętą relikwię, ofiarowałem tej nędznicy...
— Bierz więc z powrotem ten klejnot, bo słusznie ci się on należy.
— Nie, d’Artagnanie. Pierścień ten już samem dotknięciem tej nędznicy, tej niegodnej kobiety został haniebnie splamiony.
— Więc go sprzedaj.
— Sprzedawać klejnot, pochodzący od mojej matki? Przyznam ci się, że uważałbym to niemal za świętokradztwo.
— W takim razie zastaw go; pożyczą ci na niego conajmniej tysiąc talarów, a suma ta wyswobodzi cię z obecnych kłopotów. Później wykupisz go za pierwsze pieniądze, jakie otrzymasz, a wówczas będzie on już oczyszczony z dawnych plam, gdyż przejdzie przez ręce lichwiarzy.
Atos uśmiechnął się.
— Jesteś nieocenionym towarzyszem — rzekł; — swoją nieprzebraną wesołością podnosisz z upadku biedne umysły, pogrążone w rozpaczy. Dobrze więc; zastawię ten pierścień, ale pod jednym warunkiem.
— Mianowicie?
— Że pięćset talarów będzie dla ciebie, a pięćset dla mnie.
— Co mówisz, Atosie? Ja nie potrzebuję nawet czwartej części tej sumy; sprzedawszy siodło, będę już miał wystarczającą ilość pieniędzy. Bo i czegóż jeszcze mi potrzeba? Kupić Planchetowi konia, to wszystko. A nie zapominaj, że i ja posiadam pierścień...
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/534
Ta strona została przepisana.