będą cię zawsze kochał; bądź o to spokojna. Teraz jednak odpowiedz mi na jedno pytanie (a do pytania tego przywiązuję ogromną wagę): czy nie było kiedy mowy w pałacu o pewnej młodej kobiecie, którą porwano nocą?
— Zaraz, panie kawalerze... Mój Boże! więc pan jeszcze ciągle kochasz tę kobietę?
— Nie ja, lecz jeden z moich przyjaciół... pan Atos mianowicie, którego widzisz tu przed sobą.
— Ja!? — krzyknął Atos takim głosem, jak człowiek, który zauważył nagle, że nastąpił na jaszczurkę.
— Oczywiście ty! — powtórzył d’Artagnan, ściskając dłoń przyjaciela. — Wiesz przecie dobrze, że wszyscy interesujemy się losem tej nieszczęśliwej pani Bonacieux. Zresztą Ketty nie zdradzi nas... Nieprawdaż, Ketty? Jest to żona tego obrzydliwego koczkodana, którego widziałaś przed bramą, wchodząc do mego mieszkania.
— Och, mój Boże! — zawołała Ketty, — przypominasz mi pan mój przestrach. Oby mnie tylko nie poznał?
— Jakto „nie poznał“? Więc widziałaś go już kiedy?
— Przychodził dwa razy do milady.
— Otóżto! Kiedyż to było?
— Mniej-więcej przed piętnastu lub osiemnastu dniami.
— Spodziewałem się tego.
— Wczoraj wieczorem był znowu.
— Wczoraj wieczorem?
— Tak jest, na chwilę przed przybyciem pana.
— Oto widzisz, drogi Atosie — zwrócił się d’Artagnan do przyjaciela, — jaką to siecią szpiegów jesteśmy otoczeni.
Poczem zapytał dziewczyny:
— I czy sądzisz, Ketty, że cię poznał?
— Nasunęłam zasłonę na czoło... Ale może było już zapóźno.
— Proszę cię, Atosie, ponieważ ciebie mniej podejrzewa, aniżeli mnie, zejdź na dół i zobacz, czy stoi jeszcze przed bramą.
Atos poszedł i wrócił niebawem.
— Już go niema — rzekł; — dom zamknięty.
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/537
Ta strona została przepisana.